TTR nie chce gadać
: 21 maja 2014, 15:43
Witam,
niedawno zakupiłem ttr600 z 2002 roku. Motocykl po dość dokładnej kontroli - wymiana oleju w silniku, wymiana uszczelniaczy i oleju w lagach, regulacja zaworów, regulacja gaźnika (chociaż nie jestem przekonany do końca, ale o tym za chwilę), nowy napęd, itp.... generalnie zrobione większość takich kontrolnych rzeczy z wyjątkiem wymiany tłoka, ale moto nie kopci i kompresja dobra, także jeszcze jakiś czas nie powinno być z nim źle. Poprzedni właściciel przedstawił mi wszystkie faktury, także myślałem, że wsiadać i jeździć, ale jak się okazało nie jest tak kolorowo. Poniżej opiszę dokładnie mój problem.
Problem 1
Odpaliłem moto i ruszyłem do lasu. Pali ładnie - na zimnym za 2, 3 strzałem, na ciepło od strzała. Wszystko chodziło dobrze z wyjątkiem jednego mankamentu - po odkręceniu manetki motocykl nie zbierał się od razu tylko miał jakby chwilę zawiechy (coś takiego jak "turbodziura") i po chwili wkręcał się z pełną mocą i tak na każdym biegu. Gdzieś przeczytałem, że regulacja gaźnika się kłania, dlatego wyżej napisałem, że nie jestem pewien czy poprzedni właściciel to zrobił (zapewniał, że tak), w każdym razie jak ktoś miał podobny problem to proszę o opinię. To jest pierwsza sprawa.
Problem 2
Druga sprawa - podczas wyżej wspomnianej jazdy z impetem wjechałem w dość dużą kałużę i po przejechaniu jeszcze kilku km zatrzymałem się i zgasiłem motocykl. Przez kolejne pół godziny próbowałem odpalić i nic. Niby mało prawdopodobne, że od jednego przejazdu przez kałużę coś się stało, ale nie znajdując innych przyczyn stwierdziłem, że może faktycznie gdzieś się na instalację wilgoć dostała i nie pali. Po godzinie kopania poddałem się i zadzwoniłem po kumpla. Zapakowaliśmy moto na przyczepkę i do domu. I teraz najciekawsze - po przyjeździe do domu i zdjęciu z przyczepki podchodzę do motocykla, kopie i pali za pierwszym strzałem. Na logikę - podczas jazdy na przyczepce trochę się przedmuchał, przesuszył i jest ok. Idąc tym tropem na drugi dzień poodpinałem wszystkie kostki, przeczyściłem środkiem do czyszczenia styków elektrycznych i podpiąłem wszystko tak jak było, myśląc, że to wina instalacji elektrycznej. Po złożeniu, 2 kopnięcie i pali bez zarzutu. Wsiadam, jadę i co się dzieje - na wolnych obrotach wszystko ok, ale jak odkręcam manetkę to oprócz tego, że nie wkręca się na wysokie obroty, to jeszcze wali z tłumika jak z armaty. Pierwsza myśl - kijowe paliwo i nie może przepalić, ale kumpel zalał to samo i było ok. Dodam jeszcze, że moto paliło od strzała za każdym razem, ale nie wkręcał się na obroty, waląc przy tym z tłumika (na wolnych obrotach ok). Przedmuchałem gaźnik z kompresora i od tej chwili nie zagadał już nic. Zacząłem od podstaw - sprawdziłem świecę i się okazało, że nie ma iskry (chociaż jeszcze przed chwilą palił). Sprawdziłem to co mogłem na chwilę obecną - świeca na 100% ok, przewód na 100% ok, boję się, że może coś z tym słynnym modułem, ale wiem, że równie dobrze może to być cewka, regulator czy inne elementy instalacji. W weekend ma mi to sprawdzić doświadczony elektryk a póki co moto stoi.
Podsumowując, na chwilę obecną - brak iskry.
Wiem, że się rozpisałem, ale chciałem dokładnie ze szczegółami opisać całą sytuację, żeby nie było niejasności.
Jeśli ktoś miał podobnie albo może mnie naprowadzić na przyczynę powyższych problemów to proszę o odpowiedź i z góry dziękuję.
niedawno zakupiłem ttr600 z 2002 roku. Motocykl po dość dokładnej kontroli - wymiana oleju w silniku, wymiana uszczelniaczy i oleju w lagach, regulacja zaworów, regulacja gaźnika (chociaż nie jestem przekonany do końca, ale o tym za chwilę), nowy napęd, itp.... generalnie zrobione większość takich kontrolnych rzeczy z wyjątkiem wymiany tłoka, ale moto nie kopci i kompresja dobra, także jeszcze jakiś czas nie powinno być z nim źle. Poprzedni właściciel przedstawił mi wszystkie faktury, także myślałem, że wsiadać i jeździć, ale jak się okazało nie jest tak kolorowo. Poniżej opiszę dokładnie mój problem.
Problem 1
Odpaliłem moto i ruszyłem do lasu. Pali ładnie - na zimnym za 2, 3 strzałem, na ciepło od strzała. Wszystko chodziło dobrze z wyjątkiem jednego mankamentu - po odkręceniu manetki motocykl nie zbierał się od razu tylko miał jakby chwilę zawiechy (coś takiego jak "turbodziura") i po chwili wkręcał się z pełną mocą i tak na każdym biegu. Gdzieś przeczytałem, że regulacja gaźnika się kłania, dlatego wyżej napisałem, że nie jestem pewien czy poprzedni właściciel to zrobił (zapewniał, że tak), w każdym razie jak ktoś miał podobny problem to proszę o opinię. To jest pierwsza sprawa.
Problem 2
Druga sprawa - podczas wyżej wspomnianej jazdy z impetem wjechałem w dość dużą kałużę i po przejechaniu jeszcze kilku km zatrzymałem się i zgasiłem motocykl. Przez kolejne pół godziny próbowałem odpalić i nic. Niby mało prawdopodobne, że od jednego przejazdu przez kałużę coś się stało, ale nie znajdując innych przyczyn stwierdziłem, że może faktycznie gdzieś się na instalację wilgoć dostała i nie pali. Po godzinie kopania poddałem się i zadzwoniłem po kumpla. Zapakowaliśmy moto na przyczepkę i do domu. I teraz najciekawsze - po przyjeździe do domu i zdjęciu z przyczepki podchodzę do motocykla, kopie i pali za pierwszym strzałem. Na logikę - podczas jazdy na przyczepce trochę się przedmuchał, przesuszył i jest ok. Idąc tym tropem na drugi dzień poodpinałem wszystkie kostki, przeczyściłem środkiem do czyszczenia styków elektrycznych i podpiąłem wszystko tak jak było, myśląc, że to wina instalacji elektrycznej. Po złożeniu, 2 kopnięcie i pali bez zarzutu. Wsiadam, jadę i co się dzieje - na wolnych obrotach wszystko ok, ale jak odkręcam manetkę to oprócz tego, że nie wkręca się na wysokie obroty, to jeszcze wali z tłumika jak z armaty. Pierwsza myśl - kijowe paliwo i nie może przepalić, ale kumpel zalał to samo i było ok. Dodam jeszcze, że moto paliło od strzała za każdym razem, ale nie wkręcał się na obroty, waląc przy tym z tłumika (na wolnych obrotach ok). Przedmuchałem gaźnik z kompresora i od tej chwili nie zagadał już nic. Zacząłem od podstaw - sprawdziłem świecę i się okazało, że nie ma iskry (chociaż jeszcze przed chwilą palił). Sprawdziłem to co mogłem na chwilę obecną - świeca na 100% ok, przewód na 100% ok, boję się, że może coś z tym słynnym modułem, ale wiem, że równie dobrze może to być cewka, regulator czy inne elementy instalacji. W weekend ma mi to sprawdzić doświadczony elektryk a póki co moto stoi.
Podsumowując, na chwilę obecną - brak iskry.
Wiem, że się rozpisałem, ale chciałem dokładnie ze szczegółami opisać całą sytuację, żeby nie było niejasności.
Jeśli ktoś miał podobnie albo może mnie naprowadzić na przyczynę powyższych problemów to proszę o odpowiedź i z góry dziękuję.