

Termin - któryś wrześniowy, bezchmurny weekend. W deszczu jechać nie zamierzam, ma być przyjemnie, bez niepotrzebnego gonienia i napinki. Wiem, tak mówiłem i o Rumunii, a jechaliśmy w gnoju, ale wtedy nie było odwrotu

Dojazd tylko i wyłącznie asfalt, raczej omijam autostrady, prędkości emeryckie 90-110km/h, czyli XT-tekowe, w terenie zabudowanym w obcym kraju licznikowe 50-55km/h

Jeśli ktoś chętny, to zapraszam!
Info wystawiłem na kilku forach, więc może się przypałętać zarówno armatura, kradens, jak i szlifierka. Mile byłoby z kimś tam na miejscu zrobić przecinkę lekko offową, więc enduraki widziane najmilej

ps.
Co do cen wina, to płaciliśmy 2 euro za litr
