
Wszystko przez babę która wtargnęła na przejście facetowi jadącemu przede mną,

Na pierwszy rzut oka rama i lagi wyglądają ok bo nie uderzyłem przodem tylko bardziej bokiem, zahaczyłem zbiornikiem. Cała siła poszła na zbiornik, ale nie jestem pewny czy też nie strzeliłem silnikiem i czy silnik nie jest delikatnie przekoszony względem ramy o dosłownie milimetry

Wczoraj postanowiłem wyciągnąć moto, zalać paliwa do gaźnika i sprawdzić czy zapali, i zapaliła, ale pojawił się dwa problemy.
1 - Przy wrzuceniu jedynki, od razu zgasła, nawet nie szarpnęło, odpaliłem ponownie na luzie, tym razem wrzuciłem dwójkę i to samo, silnik zgasł

2 - Za trzecim razem, odpaliłem ale nagle rozrusznik zaczął kręcić bez przerwy, nie wyłączył się po wyłączeniu czerwonego "pstryczka" startera ani po wyłączeniu zapłonu kluczykiem i wyciągnięciu kluczyka :/ rozrusznik cały czas kręcił. Odkręciłem klemę od akumulatora, ale po ponownym przyłożeniu klemy do aku, rozrusznik znów kręci sam (bez kluczyka w stacyjce) :/
Ktoś coś podejrzewa? Jakie mogą być przyczyny obydwu usterek? Co rozkręcić, gdzie szukać?