Z Tereską poznaliśmy sie dwa lata temu, przygarnąłem ją pod swój dach bo była zapomniana zabiedzona i miała złamane serce (doslownie)

Dopiero w tym roku przyszedl czas by przwrócić ją do zywych. Operacja niby się udała, a Terencia dalej nie dycha.
A tak na poważnie:
tenere 1vj '87
jak pisałem kupiłem z uszkodzonym silnikiem - uszkodzny karter lewy - rozerwana podpora wałka pośredniego od napedu z rozrusznika, wał korbowy przekoszony lekko na czopie głownym, zablokowane wolne koło - wszystko wskazuje jakby tereska dostała cofki przy pracującym silniku.
Kupiłem niezbędne fanty, silnik rozebrałem w mak i poskłądałem od nowa (włożyłem wal od 3tb reszta części zgodna z rocznikiem) wyczyściłem gaźnik wsadziłem nową świecę i ..... nic.
próby odpalania wykonuję tylko z kickstartera, bo wolne koło już jest w średnim stanie, więc nie chcę ryzykować zablokowania. Podczas kopania (na ssaniu i z zamkniętą manetką gazu) generalnie sie nie odzywa (no dwa razy zrbila niechętnie paf paf paf). Przy lekkim otwieraniu gazu poodczas kopania kicha w gaźnik i oddaje w kickstarter tak że malo nogi z biodra nie wyrwie. Na pierwszy rzut oka jakby coś z punktem zaplonu, ale jak sie swiece wykręci to w tej sytuacji powinna być mokra a jakoś nie jest (gażnik rozbierałem dwa razy i wszystko wygląda ok, probowałem tez dopomóc "plakiem" i też cisza (nie znan drugiej bestii która ma iskrę i plakowi by sie oparła)
Jakieś pomyśły?
Czy może być wina modułU? Zdarzało sie komuś że daje iskrę ale nie wtedy co trzeba?
z góry dzięki za każdą podpowiedź.